Dawniej wierzono, że czarownice miały swoich diabelskich służących, którzy im pomagali i przekazywali różne informacje. Uznawano ich za demony osobiste, domowe, które najczęściej ukrywają się pod postacią zwierząt, a nazywano chowańcami. Podobno najchętniej istoty te przyjmowały wygląd czarnego kota. Rzekomo chowaniec pomagał słynnej zachodniopomorskiej czarownicy – Sydonii von Borck.
Demony domowe to popularne postacie europejskiego folkloru. Pojawiają się m.in. w tradycji polskiej, ukraińskiej, angielskiej oraz germańskiej. Chowaniec należał do ich grona. Był opiekunem swoich właścicieli i patronem domu. Rzekomo przynosił także szczęście.
Spis treści:
Chowaniec: demon i służący
Wiara w istnienie chowańców ma bardzo długą tradycję. Inaczej te istoty nazywano familiariuszami, duchami familiarnymi, wychowańcami lub inkluzami. Uważano, że w zamian za jedzenie i ciepły kąt pomagają one swojemu gospodarzowi w różnych działaniach. Wierzono, że przyjmują one najczęściej formę niedużego zwierzęcia domowego, by nie wzbudzać podejrzeń wśród ludzi. Mógł to być pies, kuna, kruk lub ropucha, najczęściej jednak uznawano, że chowaniec krył się pod postacią kota.
Podobno takiego pomocnika mógł przywołać ktoś o wielkich zdolnościach magicznych, wyhodować go z jaja lub dostać od innej osoby biegłej w czarach. Istoty te wyróżniały się inteligencją, potrafiły rzekomo porozumiewać się ze swoimi właścicielami bez słów oraz wykonywać wszystkie ich polecenia. Na ogół były spokojne. Jeśli jednak ktoś je rozzłościł – potrafiły być złośliwe i dokuczać innym. Głównym zadaniem tych demonów domowych było przede wszystkim wspomaganie czarownika lub czarownicy w rzucaniu zaklęć. Miały wspierać ich swoją magiczną mocą.
Przyjaciel wiedźmy: powiernik oraz domownik
Stwory te cieszyły się podobno sporą popularnością wśród osób, które znały się na czarach. Nie miały wielkich wymagań mieszkalnych, a ich menu nie musiało być wyszukane. „Należało tylko pamiętać, by tych potraw nie solić, gdyż chowaniec, jak większość istot demonicznych, reagował na sól alergicznie” – zaznaczają Paweł Zych i Witold Vargas w „Bestiariuszu słowiańskim”.
Postać chowańca często pojawia się w aktach osób posądzanych o paranie się magią. Podczas polowań na czarownice oskarżyciele niejednokrotnie twierdzili, że wiedźmy kontaktują się z diabłem za pomocą duchów familiarnych. Osoby posiadające udomowione, oswojone zwierzęta często były uznawane za kandydatów na stos. Szczególnie, jeśli miały czarne koty. Zwierzęta te bowiem powszechnie posądzano o magiczne umiejętności i uznawano za diabelskie istoty.
Kot Chim: ukochany pupil Sydonii
Często o przysposobienie sobie chowańca oskarżano pomorskie wiedźmy. Uważano, że taką istotę miała Sydonia von Borck. Faktycznie wiadomo, że znana zachodniopomorska wiedźma posiadała wierne zwierzęta domowe. Psa i kota. Na starość, zgorzkniała, zrażona do ludzi, wolała otaczać się braćmi mniejszymi. Jej najwierniejszym powiernikiem był rzekomo wspomniany kot – Chim (skrót od Joachim). Niestety stało się to jedną z podstaw oskarżenia jej o czary.
W aktach procesowych Sydonii kilkakrotnie pojawiają się pytania o zwierzęta. Wspomina o tym kronikarz pomorski Tomasz Kantzow. Wierzono, że Chim był duchem domowym, skazanym na potępienie ogniowe. W dawnych germańskich czasach Pomorza takim istotom składano dary w postaci misy mleka. Były to duchy spokojne, lecz łatwo się denerwowały. Potrafiły być niezwykle złośliwe. Kronikarz uważa, że o tych duchach przez długie stulecia nie było nic słychać, a powróciły dopiero w aktach procesowych Sydonii.
Wiadomo, że Borckówna dostała tego kota od innej kobiety, tak jak ona będącej ofiarą histerii polowań na czarownice. Prokuratorzy jednak uważali, że demoniczny był nie tylko Chim, ale też pies Sydonii, Jurgen. Świadkowie oskarżenia zeznawali również, że pod drzwiami jej mieszkania często siadywały różne dziwne zwierzęta. Czy faktycznie były to demony? Czy miały niezwykłe zdolności? Tego nie wiemy. Wiadomo jednak, że Sydonia bardzo kochała swoje zwierzęta, przed uwięzieniem podobno oddała je znajomej pod opiekę i pytała o nie tuż przed śmiercią.
Pomocnik czarownicy czy oddany zwierzęcy przyjaciel? To pytanie pozostawiam Wam.
Inne teksty o podobnej tematyce, w tym historia Sydonii, znajdują się w dziale czary-mary.
źródła: „Bestiariusz słowiański”, P. Zych, W. Vargas, Bosz, 2018; „Polskie ludowe słownictwo mitologiczne”, R. Dźwigoł, WNAP, 2004; „Czarownice z Pomorza i Kujaw”, A. Koprowska-Głowacka, Region 2017; „Sydonia”, B. Frankiewicz, Glob, 1986; facebook.com/Bestiariusz-1458214727731191/; naludowo.pl/kultura-ludowa/demony-domowe-bozeta-chowaniec-inkluz-gnieciuch-mamuna.html
autor: Urocznica/ zdjęcia: pixabay