Literatura obyczajowa to jeden z najpopularniejszych gatunków na rynku wydawniczym. Lekka, przyjemna. Często do złudzenia przypomina rzeczywiste doświadczenia bliskie każdemu z nas. Wiele osób lubi ją dlatego, że te książki dostarczają oddechu i niewymagającej rozrywki. „Zostawmy to na potem” to przykład kobiecej literatury obyczajowej, choć można w tej powieści znaleźć elementy przygodowe i sensacyjne.
O czym jest ta książka? Czy warto po nią sięgnąć? Zachęcam do lektury recenzji.
Kilka słów o fabule
„Zostawmy to na potem” to pierwsza z siedmiu części opisujących perypetie Viktorii Okrasińskiej. Mimo że, polska literatura obyczajowa nie należy do moich ulubionych gatunków, postanowiłam sięgnąć po tę książkę. Zachęcił mnie opis wydawnictwa.
„Energiczna bizneswoman, Viktoria Okrasińska, przyjeżdża na ślub przyjaciółki siostry do rodzinnej miejscowości Przesieka. Nie jest to jednak dla niej jedyny powód, by odwiedzić Polskę. Przed podróżą kobieta otrzymuje od swojego dziadka nietypowe i skomplikowane zadanie – w piwnicach jego domu ma odnaleźć ukryty tam podczas wojny majątek Sary Sielber, a następnie zwrócić go jej spadkobiercom. Szybko okazuje się, że chętnych do przejęcia kosztowności jest znacznie więcej, a wokół posiadłości Okrasińskich zaczynają się pojawiać nieproszeni goście”: tyle od Novae Res.
Pomysł a realizacja
Opis wydawniczy jest jak najbardziej zgodny z fabułą książki. Pomysł na powieść zaś ciekawy, zachęcający do lektury. Co do realizacji – tu według mnie jest nieco gorzej. „Zostawmy to na potem” to książka z potencjałem, ale nieoszlifowana.
Powieść jest dość sporych rozmiarów i porusza różne wątki. Ilość tematów oraz bohaterów momentami może nieco przytłaczać. Czasami to istne pomieszanie z poplątaniem. Elementy typowej literatury kobiecej, obyczajowej, a przy tym sagi rodzinnej, do tego z wątkami przygodowymi i sensacyjnymi. To można połączyć, ale tutaj przez mnogość różnych mniejszych oraz większych wydarzeń, tematów oraz dygresji czytelnik czasem mógł się nieco zgubić. Myślę, że spokojnie można byłoby pominąć część tych „dodatków” na rzecz rozwinięcia głównej fabuły. Najważniejszy wątek naprawdę jest dość ciekawy, ale niestety gąszcz pobocznych tematów go nieco przysłonił. Momentami powieść była też nieco schematyczna, choć miała też kilka naprawdę dobrych momentów. Na pewno w książce dużo się dzieje, jest sporo dialogów, czytelnik nie powinien się nudzić.
Autorka ma też bogatą wyobraźnię, umie opowiadać, choć styl powieści jest trochę niedopracowany. Niektóre zdania i wyrażenia przeszkadzały mi w lekturze książki. Zdaję sobie sprawę z tego, że powieści obyczajowe są zazwyczaj niewymagające oraz napisane prostym językiem, mają być przecież bliskie realnemu życiu… Ale to jednak literatura! Być może jestem tutaj jednak zbyt surowa, bo bardzo dużą uwagę przykładam do posługiwania się na co dzień ładną, poprawną polszczyzną i nie lubię zbytniej potocyzacji języka w książkach.
Niestety nie polubiłam też głównej bohaterki. Była zbyt idealna. Piękna, smukła, wysportowana, przedsiębiorcza, znająca sztuki walki, starannie wykształcona, z powodzeniem zakładająca różne biznesy, podróżująca po całym świecie. Codziennie trenuje, uwielbiają ją zwierzęta i dzieci. Ludzie się nią zachwycają. Victoria zawsze umie poradzić sobie w każdej sytuacji, wyjść cało z opresji. Ta dziewczyna jest samowystarczalna, niezwykle zaradna i niezależna. Słucha się jej cała rodzina. Zawsze wie, co powiedzieć, jak zareagować. Ma decydujące zdanie. Wszyscy robią, to co ona chce. Zawsze ma rację. Jedyne co – nie znalazła jeszcze miłości. Tylko kto by wytrzymał z tak idealną osobą? Na szczęście, trochę równoważyły jej postać inne osoby z rodziny, które były bardziej ludzkie i miały wady.
Podsumowanie
Książki obyczajowe zapewniają chwilę relaksu oraz zapomnienia. Nie mam nic przeciwko babskim powieściom i czytadłom. Każdy czasem potrzebuje czegoś lżejszego. Typowa literatura obyczajowa (w tym kobieca), jak już wspominałam, nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale czasem sięgam po niewymagające książki. Jak każdy – potrzebuję wytchnienia i rozrywki. Jestem jednak dość wymagającym czytelnikiem, który ma pewne oczekiwania względem literatury, nawet typowo lekkiej oraz popularnej.
Wiem, że tego typu powieści jest bardzo dużo. Z pewnością nie jest łatwo napisać coś, co się wyróżni, akurat „Zostawmy to na potem” odznacza się pewną oryginalnością. Oceniam tę książkę jako fabułę z potencjałem, ale jeszcze niedopracowaną. Podobno druga część przygód Victorii jest w przygotowaniu – być może będzie nieco lepsza. Czy warto sięgnąć po „Zostawmy to na potem”? To zostawiam Wam. Jeśli jesteście miłośnikami polskich powieści obyczajowych – możecie dać tej lekturze szansę.
Tytuł: „Zostawmy to na potem”
Autor: Joanna Tworkowska
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2021
autor: Urocznica, zdjęcia: Pixabay, mat. prasowe
Więcej recenzji w dziale: Biblioteczka.
Bardzo zaciekawiła mnie Twoja recenzja. Książka – zdaje się być bardzo klimatyczna. Pozdrawiam 🙂
Może się podobać fanom obyczajówek. 😉
Cudownie, że autorka ma bogatą wyobraźnię
To zdecydowanie zaleta. 😉
Zapowiada się ciekawie 🙂
Jeśli lubisz takie klimaty. 🙂