XIX wiek. Pani Thorp Green Hall uwięziona w gorsecie epoki. Przystojny guwerner z własnymi demonami. Skandaliczny romans! Kobieta potępiona przez historię. Mężczyzna, który był malarzem, pisarzem, poetą i do dziś znajduje się w cieniu swych słynnych sióstr. Lydia Robinson i Branwell Brontë to bohaterowie powieści „Kochanka pana Brontë”, która niedawno została wydana nakładem wydawnictwa Świat Książki.
Książka to opowieść o zakazanym romansie. Autorka oddaje w niej głos kobiecie, która od wieków oskarżana jest o zniszczenie uwielbianej literackiej rodziny. Finola Austin sprytnie łączy prawdę z fikcją, ale czy to wystarczy, by uwieść czytelnika?
Sekrety rodziny Brontë
Każdy miłośnik literatury angielskiej zna siostry Brontë: Charlotte, Emily i Anne. Ich powieści zalicza się do najlepszej klasyki. To one stoją za takimi książkami jak: „Wichrowe Wzgórza”, „Dziwne losy Jane Eyre” i „Agnes Grey”. Ich książki doczekały się licznych wznowień, adaptacji oraz ekranizacji. Mimo że siostry Brontë żyły w XIX wieku, twórczość tych pisarek do dziś budzi ogromne zainteresowanie. Nie każdy wie, że w tej rodzinie nie tylko one pisały!
Literackie zacięcie miał też ich brat Branwell. Tak naprawdę na imię miał Patrick. Tak jak jego ojciec. Dla wygody używano jednak drugiego imienia. Był to człowiek wielu talentów, jednak o zmiennym charakterze, niezdrowym trybie życia i nadmiernym zamiłowaniu do używek, co ostatecznie go zniszczyło. Wrażliwy i zarazem porywczy mężczyzna. Uważa się, że miał spory udział w pisaniu książek sióstr Brontë. Niektórzy znawcy literatury angielskiej przypisują mu nawet w całości konkretne tytuły. Jak było naprawdę? Tego się raczej nigdy nie dowiemy! Rodzina Brontë strzegła swoich sekretów i ujawniała innym tylko to, co chciała.
Nie wszystko jest jednak owiane nimbem tajemnicy. Wiadomo, że Branwell przez pewien czas pracował jako guwerner w Thorp Green i tam zauroczył się żoną chlebodawcy – Lydią. Pisał do niej listy miłosne. Został odwołany ze stanowiska. Wciąż żywił nadzieję na spełnienie romantycznych marzeń… Jak to się skończyło? To wiedzą wszyscy miłośnicy twórczości rodzeństwa Brontë. Zarówno oni, jak i inni, mogą sięgnąć po książkę „Kochanka pana Brontë”, która porusza temat jednego z najważniejszych wydarzeń w życiu słynnej literackiej rodziny.
Miłość poety
Branwell Brontë w powieści pokazany jest jako chimeryczny poeta. W jednej chwili zmysłowy i pełen życia, w następnej przygnębiony i nieszczęśliwy. Marnieje w cieniu utalentowanych sióstr. Zmaga się z niepowodzeniami życiowymi, nałogami, marzy o sukcesie. W takim momencie poznaje Lydię. To główna bohaterka książki „Kochanka pana Brontë”. Ona jest tu najważniejsza. To kobieta, której fani rodziny Brontë przypisują rolę niszczycielskiej femme fatale. Czy pani Robinson została zrehabilitowana w tej książce?
„Kochanka pana Brontë” to na pewno ciekawy portret kobiety z XIX wieku. Żona, matka, synowa. Lydia męczy się we własnym domu. Nie jest szczęśliwa. Poznaje smak wolności, gdy w jej pobliżu pojawia się guwerner syna. Mężczyzna o poetyckim usposobieniu budzi w kobiecie uśpione uczucia i żądze. Czy wyjdzie im to na dobre? Finola Austin przemieszała w książce prawdę z fikcją, przyjrzała się tajemniczemu romansowi i stworzyła własną historię. Jednym spodoba się ona bardziej, innym mniej. Na pewno: autorka dzięki swojej książce przypomniała o Branwellu, który od wieków skryty jest w cieniu słynnych sióstr.
A to postać bardzo ciekawa i niejednoznaczna! „Biedny, genialny, wesoły, nastrojowy, czasem melancholiczny, pobudliwy, nieszczęsny Brontë! Żadna biografia nie opisuje Twoich licznych wysiłków i dążeń ku dobremu – Twojego dowcipu, talentów, uroku, werwy – tych wszystkich cech, które sprawiały, że byłeś takim dobrym kompanem i które Cię zawlokły do przedwczesnego grobu. Patrick Branwell Brontë nie był miejscowym diabłem – był tylko człowiekiem, który poruszał się we mgle i zgubił drogę”: napisał o nim przyjaciel Francis Henry Grundy.
„Nie opłakuję straty, gdyż nie zostałam pozbawiona żadnej podpory, nie odebrano mi żadnej pociechy, nie straciłam bliskiego towarzysza – opłakuję ruinę uzdolnień, zniszczone możliwości, przedwczesne, ponure wygaszenie płomienia, który mógł się przemienić w gorejące, promieniejące światło”: to z kolei słowa siostry Branwella, Charlotte Brontë. „Kochanka pana Brontë” opowiada głównie o Lydii Robinson, ale tak naprawdę to historia brata słynnych sióstr, ledwie zarysowana w książce, może być dla wielu czytelników najciekawsza.
Romans i historia
„Kochanka pana Brontë” łączy literaturę obyczajową, romansową, biograficzną i historyczną. Książka jest debiutem literackim. Trzeba przyznać, że to powieść dobrze napisana. Czyta się ją dość szybko. Nie jest to jednak pozycja bez wad. Trudno polubić główną bohaterkę i czasami powieść jest nieco nużąca, momentami przegadana oraz trochę zbyt melodramatyczna. To nie jest książka, która każdego zachwyci, ale może być czytelniczą rozrywką.
Powieść dobrze oddaje klimat XIX wieku, zawiera ciekawy portret kobiety i historię zakazanego romansu. W książce można też znaleźć wiele nawiązań zarówno do twórczości sióstr Brontë, jak też ich brata Branwella, co ucieszy każdego fana literatury spod pióra tej rodziny. Najwięcej oczywiście jest o tytułowej kochance (Lydii) oraz jej rodzinie. To kolejna herstory. Wydaje się jednak, że potencjał tej opowieści nie został w pełni wykorzystany. Branwell jest tak ciekawą postacią, że mógł dostać nieco więcej miejsca na kartach tej powieści. Szczególnie dlatego, że to dzięki niemu Lydia zapisała się w historii literatury. Mimo to – książka jest dobra i warta zainteresowania. Nie jest to jednak pozycja obowiązkowa. Można przeczytać, ale nie trzeba… Mnie opowieść nie urzekła, choć trzeba pamiętać, że każdy ma inny gust!
Autorka książki, Finola Austin, z pewnością ma lekkie pióro, jest oczytana i zna dobrze XIX-wieczną literaturę oraz kulturę angielską. Dzięki temu pewne drobne niedoskonałości w tym debiucie można jej wybaczyć. Wspaniale, że powieść nawiązuje do historii rodziny Brontë! O tej familii warto pisać i mówić wiele, bo to fenomen w świecie literatury. Czy jednak „Kochanka pana Brontë” przemówi do każdego czytelnika? To już inna kwestia.
Tytuł: „Kochanka pana Brontë”
Autor: Finola Austin
Tłumaczenie: Małgorzata Szubert
Rok wydania: 2024
*egzemplarz zakupiony
autor: Urocznica, zdjęcia: mat. pras. wyd., Pexels
Bardzo ciekawa recenzja 😉
🙂
Jestem ciekawa tego debiutu, ale obecnie nie znajdę czasu na przeczytanie tej książki.
Sama historia i postaci są bardzo ciekawe, ale co do realizacji: nie jest bez wad. 😉
Raczej nie do końca dla mnie, ale lubię dość “klimat” epoki, pozdrawiam .
Też lubię tę epokę z wielu względów, zabrakło mi jednak więcej Branwella w tej książce, a to dzięki niemu Lydia dostała głos…
Jeśli będzie w bibliotece, to może się skuszę i wypożyczę. 🙂
Jeśli lubisz podobne historia, to jasne. 😉
Mi się podobała. Pani Robinson to ciekawa postać. Natomiast ostatnio do mnie dotarło, że lekkie, współczesne pióro autorki coś jej odbiera.
Dla mnie ciekawa, ale niejednoznaczna i niezbyt dająca się lubić, za bardzo skupiona na sobie. 😉 Być może. Niektórzy potrafią świetnie w książkach połączyć współczesne pisarstwo z kostiumowym tłem, tutaj mi coś nie do końca “zagrało” ogólnie. 😉
Witaj niedzielnie
Też lubię czasem wrócić do tamtej epoki właśnie dzięki książkom
Pozdrawiam końcówką lutego
szimena.blogspot.com
🙂
O ile lubię twórczość sióstr Bronte i z chęcią wracam do niektórych tytułów. Tak nie bardzo mam potrzebę czytania o samej rodzinie. Nie twierdzę, że ich losy nie są interesujące, ale ja ogólnie nie interesuje się życiem pisarzy ;). Dlatego prezentowana książka nie zainteresowała mnie juz w zapowiedziach, które się wyświetlały. A po przeczytaniu recenzji tylko się upewniłam, że nie jest akurat dla mnie. Wiem za to, komu polecić! 🙂
A ja bardzo lubię czytać o życiu pisarzy, bo to znacznie ułatwia interpretację ich dzieł. 🙂 Co do książki, nie zachwyciła mnie, ale na pewno może się podobać wielu odbiorcom. 🙂
Bardziej by mnie ta książka kusiła gdyby rzeczywiście była na faktach. Wkurzałabym się zastanawiając się co jest prawdą, a co fikcją…
raeszka.blogspot.com
Takie łączenie prawdy z fikcją może być mylące dla wielu odbiorców. Niektórzy autorze umieją to jednak robić w sposób bardzo umiejętny i taktowny, tutaj… mam mieszane uczucia do całości. 😉
Wciągająca fabuła . Świetna recenzja
🙂
Zachęcasz recenzją kochana:)
Pozdrawiam:)
Jak napisałam w recenzji: “mnie opowieść nie urzekła, choć trzeba pamiętać, że każdy ma inny gust!”. Jeśli lubisz podobne historie, być może to coś dla Ciebie. 🙂
Ile ludzi tyle gustów tak naprawdę. Myślę, że tą historię warto przeczytać i się przekonać, czy jest to książka, która nam się spodoba, czy nie. Moim zdaniem ma to coś 😉
🙂