„Trędowata” Heleny Mniszkówny to opowieść o miłości trudnej, a jednocześnie doskonałej, która kończy się tak, jak największe romanse wszechczasów… Książka realizuje odwieczny temat „księcia i kopciuszka”, ubrany w kostium narodowy i przeniesiony w burzliwy przełom XIX/XX wieku. Fabuła, umieszczona w polskich dworach szlacheckich oraz pałacach magnackich, to jeden z najsłynniejszych polskich melodramatów. Klimatyczny, pełen uroku oraz czaru romans, ale czy atrakcyjny dla współczesnego czytelnika? Zachęcam do przeczytania recenzji.
Tragiczni kochankowie, wyższe sfery, polski klimat. „Trędowata” to historia uwielbiana lub nienawidzona. Faktycznie może wywoływać szereg emocji.
Spis treści:
Recepcja: od miłości do nienawiści
Autorka powieści, Helena Mniszkówna, była autorką romansów z życia wyższych sfer. Znała środowisko arystokratyczne. „Trędowata” była jej debiutem. Początkowo książkę przyjęto bardzo przychylnie, doceniała ją krytyka literacka. Nawet Bolesław Prus napisał o powieści pozytywną recenzję. Książka stała się lekturą masową. Powstała nawet jej druga część: „Ordynat Michorowski”. Później opinia publiczna zmieniła zdanie. Pojawiło się wiele negatywnych wypowiedzi. Książkę wyśmiewano, parodiowano. Mimo to, wciąż cieszyła się ogromną popularnością i była wznawiana.
Powieść, głównie ze względu na obrazowo przedstawione w książce szlacheckie realia, była przez wiele lat po II wojnie światowej zakazana. Objęta zapisem cenzury, wycofana z bibliotek. Stała się przez to legendarna. Książka przez długi czas krążyła tylko w odpisach. Opinie na jej temat znów zaczęły ulegać zmianie. Poza tym, powieść była kilkukrotnie ekranizowana. Najsłynniejsza adaptacja to obraz Jerzego Hoffmana z 1976 roku. Kultowy już film ten sprawił, że o powieści znów rozgorzała gorąca dyskusja.
Dziś, mimo upływu lat, „Trędowata” wciąż budzi zainteresowanie. Na fali ponownej popularności romansów w kostiumie, została przypomniana. I dobrze, bo to historia miłosna, którą polski odbiorca powinien znać. Z pewnością powieść Heleny Mniszkówny jest ciekawym, krajowym akcentem wśród romansów wszech czasów.
Fabuła: polski melodramat
„Trędowata” została wydana w 1909 roku. Opisuje tragiczne dzieje miłości, której spełnieniu stają na przeszkodzie przesądy społeczne i nietolerancja członków rodów arystokratycznych z ich hermetyzmem. Tytułową postacią jest skromna szlachcianka Stefania (Stefcia) Rudecka. To piękna, delikatna, ale i inteligentna dziewczyna, choć dla arystokratycznego towarzystwa, do którego trafia: postać z niższych sfer. Zostaje ona guwernantką u baronowej Elzonowskiej, gdzie staje się nauczycielką jej córki.
W miejscu pracy Stefcia poznaje ordynata Waldemara (Waldy) Michorowskiego, który jest jej kompletnym przeciwieństwem. Mężczyzna ma wysoki status społeczny, prowadzi życie pełne rozrywek, nie stroni od kobiet i przepychu. Waldy to bajecznie bogaty, przystojny dziedzic fortuny, dumny, rozpieszczony. Michorowski jest najbardziej pożądaną partią dla wysoko urodzonych panien. Rozpoczyna z Stefcią flirt.
Początki są trudne. Pod maską wzajemnych złośliwości i impertynencji rodzi się jednak miłość. Uczucie między kochankami staje się silne, ale arystokratyczne środowisko otwarcie sprzeciwia się temu związkowi. Na drodze młodych stają przesądy społeczne oraz fanatyzm rodów z wyższych sfer. Kiedy wydaje się, że kochankowie zwalczyli wszelkie przeciwności losu, pojawia się przeszkoda nie do pokonania…
Cechy: klasyczny romans
„Trędowata” to tradycyjna historia miłosna ubrana w polski kostium. Pojawią się w niej motywy księcia i kopciuszka, miłości oraz nienawiści, odrzucenia przez grupę, demonów przeszłości, problemów społecznych epoki. Wymieszane są one z krajowym kolorytem tamtych czasów. Piękne posiadłości, malownicze ogrody, bale i przyjęcia, duma oraz gracja ówczesnych ludzi. Ówczesne mody, zwyczaje, podziały, stereotypy. W tym popularny, budzący ogniste uczucia temat – mezalians.
Powieść Mniszkówny to książka pełna emocji, sentymentalnego dramatyzmu, długich oraz malowniczych opisów. Niespieszna, licząca sporą liczbę stron, napisana pięknym, literackim językiem, z dużym kunsztem oraz smakiem. Romans rozwija się w tej powieści powoli, rodzi w bólach, wśród niepewności, obaw. I tak aż… do dramatycznego końca. Sporo tu miejsca na rozterki, przemyślenia, emocje, intrygi. A w tle jest wielka, idealna miłość, romans z przeszkodami, który ma – jak to w tego typu opowieściach – tragiczny finał.
Książka a film: współczesny odbiór
Powieść to z pewnością jeden z ciekawszych fenomenów polskiej kultury. Dla jednych to romansowe arcydzieło literatury krajowej, dla innych – historia łzawa, kiczowata i odrealniona. Na pewno na jej współczesną recepcję duży wpływ ma wspomniany film Hoffmana. Mimo wielu lat od jego powstania, wciąż cieszy się on sporym zainteresowaniem. Telewizyjne pokazy obrazu w okolicach świąt są swego rodzaju tradycją i rok w rok przyciągają przed ekrany spore grono odbiorców. Film zachwyca szczególnie stroną wizualną oraz dźwiękową. Niektóre fragmenty obrazu są kultowe, na stałe wpisane w historie polskiego kina. Ceniona jest też piękna ścieżka dźwiękowa, którą na potrzeby produkcji skomponowali Wojciech Kilar i Piotr Marczewski.
Film z 1976 roku to wersja skrótowa, nieco zmieniona, ale dobrze oddająca charakter, klimat książki oraz najważniejsze punkty fabuły. W powieści więcej miejsca mają do powiedzenia bohaterowie drugoplanowi (np. Rita Szeliżanka, hrabia Treska, dziadek Michorowski, jest też pierwszy amant Stefci – Prątnicki). Pojawiają się również liczne wątki poboczne, co ważne: zakończenie nieco się różni. Fanom filmu polecam więc nadrobić lekturę, tym którzy go nie oglądali – zapoznać się z adaptacją (jest dostępna np. na vod.tvp.pl).
Podsumowanie: podróż w przeszłość
Podsumowując, z pewnością książka ta może być ciekawą lekturą, szczególnie dla miłośników klasyki polskiej, literatury dawnej oraz pełnych emocji romansów. To historia atrakcyjna dla kobiet, marzycielek, wielbicielek poruszających, emocjonujących melodramatów. Miłosna historia tragicznych kochanków wciąż może fascynować i budzić zainteresowanie. „Trędowata” to powieść, która zaspokaja gusta czytelników klimatycznych romansów. Jedni tę historię kochają, inni – nienawidzą. Najlepszy polski melodramat czy łzawe, mdłe romansidło? To każdy sam musi ocenić wedle własnego gustu. Warto jednak nie być obojętnym wobec tej historii. Niezaprzeczalnie jest to elementem polskiej kultury popularnej i naszej masowej wyobraźni. Dlatego też warto znać tę historię. Współczesny czytelnik musi jednak pamiętać, że powieść była pisana w innej epoce, wziąć na to poprawkę przy lekturze.
Mnie szczególnie urzekł urok, czar opisowy i narracyjny tej historii. Lektura była dla mnie ciekawą podróżą w przeszłość, pełną klasy, dumy, ideałów. Było mi szkoda oczywiście sympatycznej bohaterki tytułowej, Stefci, nad której losami od pokoleń płaczą czytelniczki, choć nie sposób nie zauważyć pewnej naiwności tej dziewczyny, jak i próżności, krótkowzroczności jej ukochanego. Nie zaliczę Rudeckiej do grona moich ulubionych postaci, ale książka ta miała dla mnie wiele innych zalet. Chętnie sięgam po polską literaturę dawną, zawsze znajdę w niej coś ciekawego.
Tytuł: „Trędowata”
Autor: Helena Mniszkówna
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2021 (I wydanie książki – 1909)
autor: Urocznica, zdjęcia: mat. prasowe, filmweb.pl, wikipedia. org
Recenzja: „Hrabina Cosel”, Józef Ignacy Kraszewski
Niedawno czytałam po raz pierwszy w życiu i mam pozytywne wspomnienia.
Ja też, dla miłośników klasyki, literatury dawnej, to polska perełka romansowa. 😉
Nie czytałam jeszcze, ale chętnie kiedyś sięgnę 🙂
Jeśli lubisz podobne klimaty, polecam. 🙂
Ekranizację oglądałem, książki nie czytałem. Ale z pewnością sięgnę. Teraz przerabiam “Mitologię Greków i Rzymian Markowskiej”. Pozdrawiam z deszczowych okolic Krakowa 🙂
Polecam, warto. 🙂
Bardzo lubię tę książkę. Ryczałam jak bóbr, tak mnie wzruszyła
Z pewnością budzi emocje.
Cudowna historia. Oglądałam wiele razy film w reżyserii Jerzego Hoffmana, a swego czasu udało mi się także ją przeczytać.
Film kultowy, ale książka też warta zainteresowania. 🙂
Lektura “Trędowatej” jeszcze przede mną, ale muzykę do filmu skomponowaną przez Kilara uwielbiam – w ogóle muzykę tego artysty kocham całym sercem.
Ta muzyka jest przepiękna, a lekturę polecam, jeśli lubisz podobne książki. 🙂
Tak sobie myślę, że warto wrócić do tej historii…
🙂
Nie przepadam za literaturą klasyczną, ale za to klasykę w filmowej wersji uwielbiam. Taki paradoks 🙂
Jasne, każdy ma inaczej, akurat ja lubię i literaturę klasyczną, i klasykę w adaptacjach ekranowych. 🙂